Wczorajszy dzień był dniem wyjątkowym. Wczoraj wypadało święto kobiet, dlatego ulice zatonęły pod czarną falą protestów. Kolory wiosny ustąpiły nawale żałobnej czerni i w większych miastach naszego kraju pojawiły się transparenty w minorowej tonacji.
Chciałbym napisać kilka słów o feminizmie. Chciałbym napisać kilka słów na ten temat, a jestem mężczyzną, katolikiem i mam żonę. Spoglądając na semantyczną i symboliczną zawartość transparentów i haseł, którymi wypełnią się po brzegi ulice większych miast, mam świadomość, że moje słowa stanowią wrogą deklarację. Skąd bierze się takie przekonanie i czy Kościół jest faktycznie wrogi feminizmowi?
Opierając się o klasyczną pozycję jaką jest „Feminizm” autorstwa Kazimierza Ślęczki, zgodnie z przyjętą przez niego typologią zbuduję definicję roboczą zjawiska, a to przyda się na potrzeby mojego wywodu.
Feminizm to ruch społeczny kontestujący podział apriorycznie nadanych ról, zbudowanych na kanwie niezbywalnej własności jaką jest płeć. Taki sztywny podział, determinowany płciowo, prowadzi do nierównego udziału w życiu społecznym i trwałego upośledzenia pewnych grup oraz ich uzależnienie (por. Feminizm; roz. Źródła Feminizmu, Kobiety a Feminizm. K. Ślęczka).
Płeć, chociaż jest zjawiskiem od nas niezależnym, wchodzi w interakcje z parametrami kulturowymi i ideowymi. W jaki sposób ład interakcji międzyludzkich prowadzi do wykluczenia i traktowania mniejszościowego? Poprzez ograniczenie aktywności do tych, wynikających z ”ontologicznych fantazmatów płci” jak nazywa, regulatywne i performatywne odtworzenie pewnego wyobrażenia dopuszczalnych zachowań, Judith Butler (por. Imitacja i nieposłuszeństwo płciowe, J. Butler). Precyzyjniej zaś chodzi o to, że kobiecość i męskość to semiologiczne modele, utrwalone poprzez regularne odtwarzanie zawartych w nich znaczeń, to zaś czyni je niepodważalnymi, a więc ograniczającymi. Płeć jest zjawiskiem biologicznym, ale tłumaczonym kulturowo, tak więc jednoznaczny model nie będzie wystarczający, w sytuacji przekształceń wzorów kulturowych i aksjologii społecznej.
Dla głębszego zrozumienia problematyki należy dodać, że dopuszczone interakcje posiadają właściwe sobie płaszczyzny ekspresji. Płaszczyzną zarezerwowaną dla kobiet jest płaszczyzna prywatna, a oficjalna, publiczna, jest dziedziną aktywności męskiej. Model Zachodni faworyzuje aktywność płaszczyzny publicznej, a więc jedną grupę stawia powyżej drugiej. Feminizm nazywa to seksistowską dyskryminacją.
Jeśli zatem różnice cielesne stanowią przyczynek do konstytuowania nierówności społecznych, to należy zastanowić się nad prawdziwością twierdzeń leżących u gruntu, z którego nierówność wyrasta, a więc kulturowych przekonań i wartościowań dotyczących symboliki płci.
Badacze, szeroko rozumianej, przestrzeni publicznej dostrzegli, że więcej odnajdujemy przesądów i potocyzmów w postrzeganiu rolach kobiet i mężczyzn, niż faktycznie ugruntowanej wiedzy, która wynika np. z nauk przyrodniczych (por. Nikt nie rodzi się kobietą. Red. T. Hołówka)
Źródłem problemu jest istnienie roli dobudowanej do determinanty biologicznej, a ukonstytuowanej przemocą władzy. Władza bowiem odciska piętno presji i stara się utrzymać system ról społecznych w dotychczasowych ramach, poprzez uporządkowanie roli ciała w systemie kulturowym. Panoptycznie steruje cielesną wolnością, czyniąc płeć aktem polityczno-kulturowym. Ten element polityczny przejawia się i u nas.
Podsumowując, role społeczne zarezerwowane dla mężczyzn i kobiet są preferencyjne dla jednej strony. To jest nierówność, która czyni kobiety bierną mniejszością seksualną, którą korzystnie jest utrzymywać przy wykonywanych dotąd rolach. Jest to podważenie podstawowego postulatu humanizmu, który zakłada równość i godność, bez względu na proweniencje biologiczne.
Godność osoby jest wyniesiona do rangi najwyższej wartości, która przekracza aksjologię dobra wspólnego. Jeśli w obrębie ładu społecznego dochodzi do pokrzywdzenia jakiejkolwiek grupy, to mamy do czynienia z niesprawiedliwością społeczną, której należy przeciwdziałać. Pozostaje pytanie o dobór środków.
Walka feministyczna to walka o zniesienie dysproporcji w podejściu m. in. poprzez unieważnienie konserwatywnego podziału ról społecznych ze względu na płeć, czyli równouprawnienie.
Jest to oczywiście definicja robocza, której definiendum zostało mocno ograniczone. Jest to prawo szkicu, który pozostaje pozbawiony tła historycznego oraz pogłębienia przez nałożenie werniksu i zgrubnych faktur. Jednak zainteresowanych odsyłam do przytoczonych pozycji.
Cały spór wynika z cielesności, a ostatnio aktywizowany został poprzez cielesność.
Feminizm, a Kościół.
Utarło się, za przyczyną opinii tuzin(damska wersja od tuzów), że Kościół jest jednym z bastionów hamowania przekształceń, które utrzymują niezadowalający stan rzeczy.
Na pierwszy rzut wydaje się to dosyć jasne – antropologia Biblijna określa jednoznacznie rolę płciowe. Waloryzuję Kobietę jako twór wtórny, od-męski oraz całość winy za grzech pierworodny koncentruje na Ewie.
Ponad to, Pismo Święte antycypuje ustrój patriarchalny – to jasne, Bóg Ojciec, mężczyźni sprawują władzę w przekazie Biblijnym, a hierarchia zbudowana jest jedynie z mężczyzn.
Cechami pożądanymi jest posłuszeństwo, bierność i zgodność z wolą mężczyzny.
Seksualność zostaje obłożona restrykcjami, a rolą kobiety pozostaje piastowanie domowego ogniska i bycie przyjemnością mężczyzny.
Przywilejem jest rodzenie dzieci.
Wszystko powyżej jest tak samo zgodne z prawdą, co fantazmaty społeczne dotyczące płci.
Następny wpis będzie repliką, która wymaga rzetelnego opracowania. Rzetelność wymaga nakładu pracy, a ta wymaga odrobiny czasu, dlatego proszę o cierpliwość i do przeczytania niebawem.